Szefostwo MotoGP przestało się patyczkować z zawodnikami i ich zespołami w kwestii udziału w Grand Prix Motegi.
Z powodu ciągłego zagrożenia trzęsieniem ziemi w Japonii, niemal cała stawka klasy królewskiej nie chce wziąć udziału w rundzie rozgrywanej na torze Motegi. Włodarze MotoGP podali zawodnikom i zespołom oficjalne oświadczenie, w którym nakazuje się dopełnienia swoich kontraktów i wystartowania na Motegi. Dorna w ogłoszeniu nie wykluczyła nawet ewentualnych kar za niedopełnienie warunków.
W tej sytuacji padła propozycja rozegrania rundy w Japonii na torze Suzuka, który nie jest objęty zagrożeniem. Problem jednak w tym, że obiekt stracił swoją homologację w przypadku zawodów MotoGP, po tym jak w 2003 roku w wyniku wypadku zginął Daijiro Kato. Ponowne uzyskanie pozwolenia na organizację rundy MotoGP trwałoby jednak dłużej, aniżeli zaplanowano w kalendarzu. Czy w tej sytuacji rygorystyczne zachowanie Dorny przekona najszybszych zawodników świata do wyjazdu do Japonii?